Oja, sierpień już. Trza coś podsumować. Na początek muzyka (klik).
Spodobały mi się te podsumowania. Początkowo myślałem, że po pierwszym mi się odechce, a na to w sumie czekałem. Bo jest kilka fajnych rzeczy, którymi chciałbym się z Wami podzielić. To co? Sumujemy?
Książki:
- Lipiec jest książkowo mega dobry. Dziewięć (i pół) przeczytanych pozycji. Normalnie pewnie bym dobił do standardowych pięciu, może sześciu, ale miniczelencz z Pauliną z Księgoteki (kliknij tu i sprawdź, bo to miłe dziewcze jest i całkiem nieźle pisze) mnie trochę zmobilizował. Niby było 9:9, ale Paulina wygrała w ilości przeczytanych stron.
- Największym książkowym rozpierdolem lipca jest i musiał być Instytut Jakuba Żulczyka. Nie będę rozpisywał się tu czemu, bo po co, skoro rozpisałem się już tu (klikaj).
- Największy zawód? Dylemat mam. Są dwie pozycje, które rozbudziły we mnie naprawdę duże nadzieje, a po przeczytaniu czułem lekki niesmak. Tak było w przypadku Teraz ją widzisz Joy Fielding, o czym pisałem tu (klik), no i podobnie miałem z Pokoleniem Ikea Piotra C. Jak w przypadku pierwszej pozycji macie obszerny tekst, tak przy drugiej pasowałoby coś jednak napisać. Duże nadzieje, bo słyszałem o tej książce kilka dobrych opinii, a to z reguły u mnie wzbudza apetyt - nie najadłem się jednak, bo spodziewałem się czegoś bardziej sensownego.
- Moja "biblioteczka" przeszła w lipcu lekkie zmiany. Nadal nie mam na niej miejsca, choć na początku miesiąca pozbyłem się bodajże siedmiu pozycji podczas książkowej wymiany w Art Squacie (sprawdź fanpejdż ludzi odpowiedzialnych za to miejsce!). No ale wymiana, conie. To cztery sztuki przyniosłem ze sobą. Lipiec to też w pewnym sensie miesiąc podarków (o czym więcej będzie na końcu) - dostałem pięć książek (dobra, siedem, bo dwie zakupiłem za hajs z karty prezentowej do empiku). A kupiłem jeszcze sześć (do czego w znacznym stopniu przyczyniły się Biedronki). Suma: 17 nowych książek w lipcu.
Muzyka:
- Absolutnym topem tego miesiąca jest dla mnie WOSK Taco Hemingwaya (tu kliknij, bo recenzja). Ponadto dużo słuchałem też jednej z moich ulubionych hip-hopowych płyt ever - Because the internet Childisha Gambino i Wrong Crowd Toma Odella.
- Zaskoczeniem i jednocześnie odkryciem lipca jest album Undertow zespołu Tool i aż mi wstyd, że do sprawdzenia muzyki tej grupy dopiero teraz zachęciła mnie ta płyta, którą dostałem w prezencie. Jeszcze jednym odkryciem jest zespół JÓGA, który pierwszy raz usłyszałem końcem miesiąca.
- Pięć (albo sześć) nowych CD znalazło się na mojej półce.
Internety:
- Co na Kacu rozjebało najbardziej w lipcu? W sumie to posty, po których bym się tego spodziewał - Jak pić?! (klik) i Czego nauczyły mnie studia licencjackie. (klik).
- Co cieszyło się największym powodzeniem na Kacpejdżu? Informacja o pierwszym negatywnym komentarzu na blogu (klik).
- Co cudzego mi się najbardziej spodobało? Stopy recenzja Hani z bloga Czymkolwiek (klik).
Podsumowanie podsumowania:
Lipiec, mimo tego że w tym miesiącu rozpoczynam każdy kolejny rok mojego życia, to dobry miesiąc. Ciepło, które mnie mocno wkurwia, stanęło w tym roku naprzeciwko dwóch sporych stert książek - tych, które wzbogaciły moje zbiory i tych, które przeczytałem. Do książek dorzucam dobrą muzykę i dwa kace - jednego z pierwszego lipca, drugiego pourodzinowego.
Teraz Wy! Dawać mi tu w komentarzach plusy i minusy lipca - książkowe, muzyczne, internetowe, życiowe! Posprawdzam wszyściutko co i Wam się spodobało (albo wyjątkowo nie spodobało) w lipcu.
Buzia.
Więcej Kaców:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz