http://kackiller.blogspot.com/p/kac-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/trzezwi-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/chcesz-cos.htmlhttps://facebook.com/kackillerhttps://twitter.com/kackiller0

środa, 4 maja 2016

Dobry ten koncert?

   Mam wafle. Mam oranżadkę o smaku enerdżi drinka (Dżeronimo Martins, to Wam wyszło!). I mam nowego Mikołaja w tle, którego muszę co chwilę zapętlać (klik).
(źródło zdjęcia oryginalnego: facebook.com/hiphopkemppl)
   Sytuacja jest taka, że po chwilowej stagnacji (kocham to słowo, stagnacja, stagnacja, stagnacja, stagnacja, stagnacja, stagnacja, stagnacja, starczy) życiowej spowodowanej napierdalaniem licencjatu wracam powoli do normalnego życia, mogę czytać bez przypału i ogarniam kilka rzeczy blogowych ostatnio (o tym więcej w weekend). To w sumie tyle, chciałem się tylko pochwalić. A tera część właściwa posta!

   Macie takich znajomych co biorą udział w licznych wydarzeniach na fejsbukach? No każdy ma w sumie znajomych, którzy biorą udział w wydarzeniach. Ale nie do końca o to mi chodziło. Raczej o znajomych, którzy deklarują się, że "tak, kurwa, jadę na każdy jebany koncert każdego jebanego zagranicznego artysty w tym kraju". A na ilu są? No właśnie... Na dwóch. Polskich wykonawców. Darmowych, kurwa, najczęściej.

   Ja nikomu w portfel nie zaglądam, bo po co mi to? Ale ziomek, mordo i Ty - dupeczka, kruszynko, na chuj bierzesz udział w wydarzeniach, na które i tak się nie wybierzesz, bo za daleko, bo hajs się nie zgadza, bo matka Cię nie puści, bo bilety Ci wykupili, bo cośtam, cośtam? No ja nie wiem na przykład.

   Hipo(potam)tetycznie jest koncert jakiejś super gwiazdy, takiego Dżastyna Bybera (Purpose jest sztosem strasznym) i na wydarzenie zapisuje się milion Kaś, Ań, Zuź, Baś, Zoś i jedna Genowefa. Organizator się jara, bo hajs się będzie zgadzał, przenosimy imprezę na Narodowy, bo gdzieś tam, gdzie początkowo miał by koncert to się nam milion osób nie pomieści. Przenoszo! Jaranko. Milion uczestników na jednym wydarzeniu. Organizator zaciera ręce. Przychodzi dzień koncertu, w przedsprzedaży zeszło dwajścia biletów, na bramkach wejszła jeszcze Marysia z matko. Organizator płacze, bo musi dołożyć sporą sumę do koncertu.

   Trochę podkoloryzowałem, ale tak się zdarza - znam takie przykłady z tzw. własnego podwórka. W Tarnowie w chuj koncertów było zaplanowanych, w wydarzeniach brało udział po kilkaset osób, a na imprezę przychodziło, kurwa, tyle, że wszystkie twarze na tym koncercie zapamiętasz do końca swojego życia. Albo odwoływali tydzień przed, bo za mało biletów zeszło w przedsprzedaży.

   Człowieku, szanuj Ty się i szanuj organizatora, bo można się na tych wydarzeniach przejechać. To nie jest iwent "Głosujemy na Maćka w wyborach na przewodniczącego klasy", albo "Wesprzyj, kurwa, Boba w konkursie na fejsbuku", gdzie liczy się masówa. Albo chuj, nie liczy się, bo fejsbukowe konkursy na lajki są, kurwa, bez najmniejszego sensu. I jak taki, kurwa, kiedykolwiek zrobię to nazwijcie mnie hipo(potamem)krytą jebanym.

   Jak myślisz o jakimś koncercie to se kliknij, że jesteś zainteresowany, a nie, że bierzesz udział, bo to chujowe jest. Jak będziesz "zainteresowany" to i tak przyjdą Ci wszystkie powiadomienia z iwentu na fejsiku. A jak już będziesz pewien, że nie przyjdziesz na ten koncert to kliknij se, że jednak nie weźmiesz udziału, kurwa, no. Mam masę takich znajomych co kursorem po fejsbuku jeżdżo po całej Polsce, czy nawet świecie, a jak ich zapytasz jak po koncercie to spodziewaj się wymijających odpowiedzi i tłumaczeń dlaczego nie udało im się na daną imprezę pojechać...

   Miło się było powkurwiać. Kochom to, serio. Lufa i klasycznie zapraszam do obserwowanie na dole, na fejsbuki (klik) i na tłitery (klik).