Takie lato to ja lubię w chuj. Fajne jest. Niby słońce, ale wiatr i temperatura spoko, i nie jest duszno, i ogólnie jest w pytkę. A żeby podtrzymać ten klimat to leci nowy Taco (klik).
Jak każdy superbloger, czyli taki supermen piszący bloga, jestem sobie w kilku grupach blogerskich na fejsbukach (A co do fejsbuka - Ty już mnie tam lubisz? Jak nie to nadrobić to możesz tu [klik]), o czym pisałem już nie raz, nie dwa, a z cztery. No i jestem tam. Patrzę, zerkam, obserwuję. Wrzucę bloga, przeglądnę cudze. Czasem ktoś o radę poprosi, to ja pomogę, bo pomocny ze mnie typ. Czasem.
Czasem trafią się takie ewenementy, elementy, że za eternit przyjebałbym do dachu ich. Tuzinem bretnali na każdy centymetr kwadratowy, choć możliwe to to raczej nie jest. Takim pierdolonym wielkim młotem. Takim jak te gumowe, ale nie gumowym, a stalowym. Żeby bolało mocno. O kilku takich przedstawicielach już pisywałem wcześniej, o tu (jak tu klikniesz to Cię przeniesie do wszystkich postów, w których napierdalam na ludzi z blogosfery; do tego też pewnie). Dziś będzie o kolejnym.
Na tych wspomnianych grupach spotykam się czasem z postami w stylu "o czym chcielibyście przeczytać na blogu?", czy "podajcie jakiś temat na notkę". No i co? Wkurwił się byś? Ja się wkurwiam. No bo, kurwa, skoro prowadzisz bloga, to chyba sam najlepiej wiesz o czym pisać masz, nie? No widocznie to nie. Najlepiej zapytać innych, oni wiedzą lepiej o czym powinieneś pisać.
No i dobre. Powiedzmy, że ktoś podrzuca takiemu elementowi jakiś temat, nie wiem, powiedzmy, że rozkład naturalny odpadów pochodzenia odzwierzęcego. No to pisz, blogerze! Twórz! Przecież w zakładce o mnie napisałeś, że bloga prowadzisz pasji. Skoro pisanie to taki Twój konik, takie hobby, taka życiowa zajawka, to napierdaaaaaaalaaaaaaaaaaj! Ja czekam na efekty. Byle by były dobre, bo przecież to Twoja pasja, więc powinieneś być w tym dobry.
Moim zdaniem takie pisanie pod tematy podawane przez przypadkowe osoby nie ma większego sensu. Prawdopodobnie żadna z tych osób w życiu tego bloga nie widziała i raczej nie zobaczy. Mnie to by przykładowo zniechęciło do czytania takie wypytywanie o tematykę, aczkolwiek czasem wejdę i zerknę kim ta osoba jest, o ile podała do siebie linka w tym zapytaniu. Dzięki temu sprawdzaniu mam świadomość, że to co tu robię ma jakąś wartość, przynajmniej w moim odczuciu. Co z tego, że nie piszę o tym, o czym ludzie chcieliby przeczytać, przynajmniej piszę szczerze to, co se myślę, nie?
Z tego co zaobserwowałem, to jestem w stanie, mniej więcej, rozpisać uproszczony profil tematowego żebraka. To zazwyczaj chłopaczek - serio, nie mam pojęcia dlaczego to młodzi chłopcy mają częściej problem z pomysłami na posty - wiekowo jakieś 13-15 lat. We wspomnianej zakładce o mnie nie zawiera za dużo o sobie. Głównie jakieś info w stylu imię, wiek, dlaczego blog (BO TO PASJA!) i kontakt, jakby się jakaś współpraca trafiła - choć zazwyczaj jeśli się trafia, to on jest osobą, która jako pierwsza wychodzi z propozycją zawarcia interesu życia (dla firmy, no bo przecież, kurwa, nie dla niego, HELOŁ).
Wyprzedzając kolejne takie pytania zamieszczam kilka propozycji na tematy dla pasjonatów blogowania:
- jak dobrać odpowiedni parasol do warunków atmosferycznych panujących w klimacie podzwrotnikowym, odmiana monsunowa;
- wpływ wędrówki pingwinów cesarskich na wielkość plonów pszenżyta w południowych Węgrzech;
- (wspomniany już wyżej) rozkład naturalny odpadów pochodzenia odzwierzęcego;
- poradnik dla początkujących blogerów - jak się wybić, jak dobrze pisać, jak znaleźć dobry pomysł na temat (w końcu świetnie się na tym znacie).
Jeśli znajdzie się ktoś, kto podejmie się napisania posta na któryś z powyższych tematów to efekty proszę podesłać na mejla, fejsbuka albo w komentarzu poniżej.
Czas na poważne podsumowanie.
Młody BLOGERZE, przyszły eternicie, hufnalu, nadziejo narodu polskiego, skup się i czytaj. Czytaj uważnie. Jeśli, kurwa, nie masz pomysłu na posta, to go, kurwa, nie pisz. Nie pytaj innych o tematy do TWOICH wpisów. Powinny Ci same do łba przychodzić. Nie przychodzą? To usuń bloga i nie wracaj.
KONKURS!
Przy okazji - masz pomysł na notkę? Podaj go w komentarzu, bo mi się już kończą. Jeśli któraś z propozycji mnie rozpierdoli, to jej autor dostanie ode mnie książkę Dmitrija Strelnikoffa - Nikołaj i Bibigul (sam ją ufundowałem, nikt mi jej nie podarował, oceniłem na siedem gwiazdek z dziesięciu możliwych [dla cebuli: cena okładkowa to 39,90 zł]). Konkursiwo równocześnie będzie się toczyć u mnie na fejsbuniu (tu - jak bierzesz udział w konkursie na fejsie to polub mój fanpejdż!), więc nie rzucać się, że wygra osoba, która się nie wypowiedziała tu niżej, pod postem. Jak zgłaszasz się tu, to podaj mejla razem z odpowiedzią/odpowiedziami. Odpowiedziami? Tak! Bo każda osoba może podać tyle propozycji na notkę, ile tylko chce. Żeby było trudniej to zgłaszać się można do końca najbliższego poniedziałku, czyli do 11 lipca, do północy!
No, a jak chcesz dołączyć do grona fajnych człowieków, bo wszystkie fajne człowieki już dawno to zrobiły, to polub lub zaobserwuj mnie tam niżej. Ucieszę się trochę, albo nawet mi trochę dygnie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz