Mam nadzieję, że się przyzwyczailiście do mojego narzekania na to, że jest gorąco, bo według meteorologów szybko mi nie przejdzie. Kurwa. Muzyka letnia (klik).
(Photo credit: Cherrysweetdeal via Foter.com / CC BY)
Jakiś czas temu zostałem (z)wyz(y)wany w jakimś czymś, czego sensu nie pojmuję. Miałem odpowiedzieć na jedenaście pytań, nominować jedenaście osób i zadać im kolejne jedenaście pytań. Jaki to ma sens?
Według jakichś tam ustaleń liczba 11 oznacza inspirację i wizjonerstwo. Osoba naznaczona jedenastką jest uduchowiona, pełna ideałów. Można ją utożsamiać z mistrzem, nauczycielem. Są trzy te jedenastki. Trójka jest liczbą boską, liczbą szczęścia, twórczej ekspresji, aktywności. W numerologii trójka to liczba artystów. Kurwa, jak nigdy nie wierzyłem w te takie wymysły liczbowe tak tutaj ma to niby jakiś sens, choć podejrzewam, że te liczby są tu zupełnie przypadkowe i nikt nie przekminiał tego, by to akurat 11 i 3 były.
Przez to, że ma to jakiś głębszy sens zrobię mały wyjątek i się trochę zabawię. A, bo zapomnę. Wyzwała mnie Enelya i zachowuję oryginalną pisownię pytań.
1. Gdybyś otrzymał(a) lis z Hogwartu, jak sądzisz, w którym Domu byś był(a)?
Mamy pierwszy problem. Kompletnie nie ogarniam Harrych Potterów. Niby widziałem chyba wszystkie filmy, ale średnio ogarniam o co chodzi w tych domach i czym się one różnią. Wiem, że Gryffindor jest jakiś tam najlepszy, z takimi prymusami samymi chyba, nie? A Slytherin to to zło. Wydaje mi się, że w Slytherini się lepiej bawią, więc pewnie tam by mnie przyjęli i tam chciałbym wylądować. Tylko nie wiem czemu miałbym otrzymać lisa z Hogwartu jak oni listy wysyłali. W dodatku sowami. No kurwa. Lisa bym sobie zatrzymał, bo lisy są fajne i rude. I fajne.
2. Co sądzisz o yaoi? Lubisz? Nie przepadasz? Dlaczego? Jaka jest Twoja ulubiona para? :")
Drugi problem. Nie byłem do końca pewien, czy wiem czym jest yaoi. Okazało się, że dobrze mi świtało w łepetynie. Dla tych co niewiedzo - yaoi to takie chińskie bajki (seriale i komiksy), w których przedstawiane są związki gejowskie. Pozostawiłbym to bez komentarza, ale zostałem wyzwany, podjąłem się i odpowiem. Nie, kurwa, nie przepadam. Dlaczego? Bo nie kręcą mnie faceci. Ci narysowani też nie. ŻADNI.
3. Książka, która sprawiła, że płakałeś(aś)?
Żadna. Ale jakbym ktoś mi zrzucił na krocze Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN to pewnie bym zawył mocno.
4. Gdyby okazało się, że Twój zmarły ojciec był gangsterem i pozostawił Ci w spadku pięć milionów złotych, co byś z nimi zrobił?
Przepierdolił na książki, płyty, szlugi, alkohol i inne przydatne rzeczy.
5. Podaj pięć rzeczy, za które lubisz szkołę.
Trzeci problem, bo w szkołach bywam bardzo rzadko. Zazwyczaj w jednej. Moim byłym liceum. Raz na rok. Albo i więcej. Ale dobra, spróbujmy:
1) To, że już ją skończyłem.
2) To, że kiedyś sprzątaczka wzięła mnie za świeżego, byłego gimnazjalistę-dilera, mimo że miałem wtedy jakieś dwadzieścia lat.
3) To, że mogę sobie bez przypału wbić do szkoły i pogadać z moją byłą polonistką, niezależnie od tego, czy jest przerwa, czy środek lekcji.
4) To, że całkiem przyjemnie wspominam okres szkolny i ludzi tam poznanych, bo mieli jakiś tam wpływ (jedni mniejszy, inni zdecydowanie przejebanie wielki) na to, kim jestem teraz.
5) To, że już ją skończyłem.
6. Nadeszła wojna. Masz do wyboru walczyć w obronie ojczyzny, bądź uciec z kraju. Co wybierasz?
Spierdalam.
7. Co sądzisz o przywróceniu obowiązkowej służby wojskowej? Dlaczego tak uważasz?
Jest bez sensu. Po co zmuszać ludzi do tego, żeby poświęcali dziewięć (czy nawet więcej) miesięcy swojego życia na robienie czegoś, co im kompletnie nie pasuje? Jest masa ludzi, którzy bez obowiązku wybierają się do szkół wojskowych i ich to cieszy. Poza tym wojsko nie z każdego zrobi mężczyznę. Pozdrawiam ja, obywatel niezdolny do czynnej służby wojskowej.
8. Czy lubisz oglądać horrory? Dlaczego tak? Dlaczego nie?
Nie. Kompletnie mnie nie jarają.
9. Lubisz biegać?
Kiedyś lubiłem. Teraz mi się nie chce. Biegam tylko wtedy, gdy widzę jak autobus podjeżdża na przystanek, a mnie jeszcze na nim nie ma. Rzadko wygrywam.
10. Jaka jest piątka Twoich ulubionych książek?
Kolejność przypadkowa: Walc pożegnalny Kundery, Norwegian Wood Murakamiego, Odwrotniak Małeckiego, Kobiety Bukowskiego i Nowy wspaniały świat Huxleya.
11. Jak poprawnie wymawia się nazwisko "Tolkien"? :P
Tak samo jak się je zapisuje.
Kurwa, to było trudniejsze niż mi się wydawało. Teraz niby powinienem wymyślić własne jedenaście pytań i nominować jedenaście osób z blogosfery. Problemy są tu dwa: pierwszy- nie wiem czy moja lista czytelnicza obejmuje jedenaście blogów. Drugi - po co?
Teraz będę robił za tego nauczyciela, którym zostałem, bo naznaczono mnie jedenastką. Powiedz mi jedna z drugim i trzecie z czwartym - po co komu te wszystkie wyzwania? Niby w tym całym LBA, czy jak to całe gówno się nazywa, chodzi o promowanie tych mniej znanych blogów. Spoko, szanuję, propsowałbym. Tylko jak podpowiada mi czasem rozum, żeby pozwiedzać sobie trochę te podziemia blogosfery, takie, kurwa, kompletnie zapomniane lochy i widzę te wszystkie wyzwania, które mają na celu promocję tych mniej znanych blogów, to śmiać mi się chcę. NA GŁOS. Przykład w liczbach - blogjeka z dziesięcioma obserwacjami nominuje, UWAGA, mniej znaną blogjerkę, która ma obserwacji kilkaset (chyba, że obs/obs to chuj tam). Śmieszne. W chuj.
Ogólnym zamysłem tworzenia i brania udziału we wszelakich wyzwaniach jest wypromowanie się. To samo jest na jutubach. Tylko tam jest to bardziej zjebane, bardziej hardkorowe, bo bardziej opłacalne. I smuci mnie to, że Świat nam upada. Że ktoś za pieniądze i bycie w jakimś tam stopniu rozpoznawalnym zmusza się do rzygania, nagrywa, wrzuca w internet i jest z siebie dumny. Godność, kurwa.
Wiadomo, że jest jakiś procent wyzwań fajnych i przemyślanych. Do dziś bardzo szanuję pierwotny zamysł Ice bucket challenge, który po drodze gdzieś niestety zniknął i ludzie oblewający się zimną wodą zapomnieli, że tu chodzi o pomoc chorym ludziom. Na swoim prywatnym fejsbuku widziałem wyzwania moich znajomych, którzy wylewając na siebie wiadro wody z lodem nominowali inne osoby, dla których konsekwencją niewykonanego zadania nie było wpłacenie pieniędzy na jakąś fundację, a zakup alkoholu dla osoby wyzywającej.
Postanowiłem sobie kiedyś, że nie będę się wybijał tanimi i tandetnymi zagraniami, bo to kompletnie nie ma sensu. Jak nie zjednam sobie ludzi ukrywając mordę i pisząc tylko jakieś głupoty, to tym bardziej nie uda mi się ta sztuka, jak mordę pokażę, narzygam do miednicy, nasypię soli na oko, czy wpierdolę żarcie dla psa.
Nie wyzywaj. Przynajmniej mnie.
Jak chcesz być na bieżąco to zaobserwuj mnie tam całkiem na dole. Albo wpadnij na fejsa. Albo na tłitera. O, tu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz