No
czee... Konwencja ostatnio się strasznie zmieniła, więc wracam do
luźnych przekmin. Dziś nie na kacu a przy Freestyle ALE z Browaru
na Jurze, w tle nowy Gedz (SZTOOOOOOOOOOOOOOOS, link prowadzi do mojego, na tę chwilę, ulubionego numeru z płyty).
(źródło zdjęcia oryginalnego: dailymail.co.uk)
Lubicie
promocje, nie? No kto nie lubi. Im większy procent tym lepiej - to w
sumie jak z alkoholem, czasem, nie zawsze, ale tak bywa. Co se będę
pił 8-10 piw, jak se strzele połówkę i efekt ten sam. Tu się
najebię i tu się najebię. Plusy, minusy, chuje muje - cena,
częstotliwość szczania, prawdopodobieństwo porzygu - co kto lubi,
nie? Nie ważne, nie o to chodzi. W Tarnówku (ŁAN LAAAAAAW <3)
otworzyli nowego kebsa. Znaczy starego, ale nową "filię"
(można tak to nazwać chyba?). W każdym razie chodzi o to, że
chyba najbardziej oblegany kebs w mieście otworzył kolejny punkt,
gdzie można go dostać. No, tak już w 100% wiadomo o co chodzi. No
i ogólnie to opcja jest taka, że drugi powstał blisko pierwszego,
w kurewsko wielkim budynku, no sponio (huehue). No i jak to bywa,
otwarciu towarzyszą jakieś promołszyns. Tutaj dojebali sobie
ładne, okrągłe, soczyste -50%. Strategia sponio (huehue), ludzie
się rzuco, przyjdzie ich multum i przyszło. W CHUUUUUUUJ
(#BonusBGC)! O 10 otwarcie, chwilę przed 10 kilkadziesiąt osób
stoi przed drzwiami, brakowało tylko okrzyków w stylu "łotwierać!",
"dawać kebsa!", "mamo, kupa!". Widziałem z
boku, bo akurat szedłem na uczelnię nieśpiesznie spóźniając się
na pierwsze zajęcia, a właściwie nie idąc na nie nawet, bo po co?
Cytując klasyka, którego i tak nikt nie ogarnie: "nie chcę
nam się!" (a właściwie to tylko mi, bo szedłem sobie sam,
taki jestem aspołeczny, niedobry, i w sumie to tak wyszło, no).
Poszedłem sobie, bo co, mam patrzeć na ludzi, którzy patrzą, jak
ja patrzę jak stoją i patrzą kiedy otworzą wreszcie te drzwi? Nie
będę, głupi nie jestem.
Po
zajęciach, w sumie na głodzie, poszedłem tam, do tego
monstrualnego budynku, który pamiętam jeszcze z czasów, kiedy
zdobiło go wielkie, żółte "M". I coś się zmieniło.
Zrobiło się tam chyba jakoś tak ciaśniej. A w sumie to nie wiem,
bo nawet jak się tak nie zrobiło, to takie wrażenie odczułem. Bo
ludzi dużo, bo kolejka, bo tłum. Jakiś typek rzuca tekstem, że
nie licząc kolejki i tak trzeba czekać godzinę. Czy kebab za 3,75
zł jest wart czekania dwie godziny? Dla mnie nie. Są tacy, dla
których jest warty więcej. Wydaje mi się, że i tak nikt by tam
nie stał po jedną tortillę czy tam hambugsa (bo w przeciwieństwie
do tego pierwszego baru poszerzyli menu). Ja tam w sumie chciałem
sobie stestować jakiejś nowości, jakiegoś hamburgierka czy innego
kebabika z łososiem albo innem tuńczykiem. Chuj tam, pójdę
następnym razem i kupię jak człowiek, za 100% ceny. Bo mnie kurwa
stać! Choćbym miał palić najtańsze szlugi (które w sumie i tak
już palę) i oszczędzać każdy grosz (którego i tak nie mam), to
pójdę i SE kupię za 100% ceny. Bogoc, kurwa.
Jak
już wspomniałem - raczej nikt tam nie stał po jedną rzecz. Na
wynos całymi reklamówami, albo z ziomeczkami po kilka, nie? Ciekawe
tylko czy podjechał ktoś taczkami... Kurwa, to byłoby piękne.
Wjeżdża typ z taczkami upierdolonymi jakimś betonem czy inną
gnojówką, zamawia sobie całe te taczki kebsów i wyjeżdża z kupą
bułek i tortilli zawiniętych w sreberko. I tak jedzie sobie przez
główną ulicę w mieście. Starcy mu machają, matki z dziećmi
płaczą, mężczyźni salutują. No klasa. Czemu ja na to nie
wpadłem wcześniej? I tak by mnie w sumie stać nie było. Bo ja
biedny student jestem, mama obiad w domu gotuje całymi dniami, a
tata poluje na dziko zwierzynę w lesie. I, jak tacie się nie
powiedzie, jemy to co znajdziemy w śmietniku, albo zwierzątka
rozjechane przez samochody.
No
i tak sobie w sumie myślę, że ludzie często zachowują się jak
te biedne zwierzątka. Jak świnki w chlewie (wiem, bo dziadek miał).
Nalewasz im pomyj do korytka, a one przepychają się i swoimi
upaćkanymi ryjkami zajadają smacznie to, co gospodarz im podał. I
w sumie to mają gdzieś co to jest. Ważne, że za darmo. W
przypadku ludzi bywa i tak, że za darmo, a czasem jest trochę
inaczej - ważne, że jest tanio. Nawet jakby strzał w pysk byłby
na promocji to zapewne znalazłaby się garstka ludzi, która by się
skusiła. BO PROMOCJA!
Zgadzam się z tobą! Też mnie stać! Nawet na studenckiego za 7,50 zł. Sponio wpisik. Zapraszam do mnie <3.
OdpowiedzUsuń