Luty, sesja, kolejne podsumowanie to i muzyka (klik).
(Photo credit: Miguel Virkkunen Carvalho via Foter.com / CC BY)
Na początku napiszę tylko, że jestem zadowolony. Powody poniżej.
KSIĄŻKI
- Cytując plany na styczeń: "na dobry początek - minimum pięć książek do przeczytania". Postanowienie spełnione, przeczytałem sześć pozycji (gdyby nie to, że musiałem popisać trochę rzeczy na zaliczenie byłoby siedem). W styczniu przeczytałem:
Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa Harukiego Murakamiego - przyjemna powieść, świetna gra na wyobraźni kolorami, 7/10.
Nietoperze. Aqua Velva Leny Kitsopoulou - z każdą kolejną książką coraz bardziej cenię wydawnictwo Książkowe Klimaty, bo nie dość, że ładnie wydają wizualne, to i opowieści są bardzo przyjemne, choć tu przyjemne to złe słowo. Są bardzo dobre, choć złe (trzeba to przeczytać, wtedy się mnie zrozumie), 8/10.
Szamo Grzegorza Szamotulskiego i Krzysztofa Stanowskiego - spodziewałem się książki biograficznej jednego z bardziej ekscentrycznych polskich bramkarzy, okazało się, że jej nie dostałem. To raczej zbiór anegdot z życia Szamo, głównie tego życia boiskowego. Przyjemna lektura, 6/10.
Nagle pukanie do drzwi Etgara Kereta - Rur nie przebił, ale jest dobrze. Świetnie mi się tego gościa czyta. Chcę więcej! 7/10.
Spotkanie Milana Kundery - napisałem o tej pozycji kilka słów na LC, więc można sobie zerknąć (klik), 7/10.
Marcovaldo czyli pory roku w mieście Italo Calvino - zbierałem się długo, zebrałem się w końcu, nie żałuję ani chwili. Kawał dobrego czytadła w postaci dwudziestu opowiadań o tytułowym Marcovaldo, 7/10.
No i zostało mi kilkadziesiąt stron Mężczyzny ze Stumilowego lasu Douglasa Laina, ale to pewnie skończę dziś przed snem.
- W styczniu złamałem sobie postanowienie noworoczne o tym, że będę kupował mniej książek i po trzech dniach nowego roku miałem już trzy nowe książki. Ostatecznie stanęło na jedenastu: wspomniane Nagle pukanie do drzwi Kereta oraz Siedem dobrych lat tego samego autora, Bezcenny Miłoszewskiego, również wspomniany już Mężczyzna ze Stumilowego lasu Laina, Nadchodzi Orbitowskiego, Submarino Bengtssona, Pies musi wystrzelić Hollanka, Jeśli zimową nocą podróżny Calvino, Opowiadania zebrane Cortazara, Pióropusz Pilota oraz Kobiety to męska specjalność Gołębiewskiego. Ciekawostka jest taka, że praktycznie wszystkie pozycje kupiłem poniżej dziesięciu złotych za sztukę. Dyszkę przebił tylko Keret (pierwszą wspomnianą książką - 17,50 zł), Orbitowski (już wspominałem w jednym poście - 14,90 zł) i Cortazar (wygrzebany w antykwariacie za 16 zł).
MUZYKA
- W porównaniu do poprzednich miesięcy wiele się nie zmieniło. Pierwsze miejsca nadal zajmują The Weeknd, Taco Hemingway i Ten Typ Mes.
- Do czołówki wjechały Dwa Sławy z nową płytą, Igły od Zaburzeń, ostatnie dwa albumy Franka Oceana i odświeżyłem sobie ANTI Rihanny.
- Na półkę nie trafiło nic nowego.
FILMY
- Postanowienie na styczeń spełnione, obejrzałem trzy filmy, konkretniej animacje:
Sekretne życie zwierzaków domowych - nie spodziewałem się tu niczego specjalnego i w sumie nie byłem zbyt zaskoczony. Taka całkiem przyjemna historia, realizacja całkiem niezła, 6/10.
Sausage party - tutaj się zawiodłem, bo po trailerach oczekiwałem rozpierdolu i strzału w dziesiątkę w kwestii trafiania w moje gusta. ZAWÓD, 5/10.
Trolle - czołowy motyw w wykonaniu Timberlake'a nucę od premiery, ale jakoś nie po drodze mi było ze sprawdzeniem tej produkcji. Skusiłem się i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. W polskiej wersji językowej gryzły mnie jednak piosenki, wolałbym, by zostały w wersji oryginalnej, ale wiadomo - nie jestem potencjalnym odbiorcą takich produkcji. Niemniej jednak daję 8/10.
INTERNETY
- Blogowo też było całkiem nieźle. Nie spełniłem tylko jednego postanowienia, ale to jednak zajmie mi więcej czasu niż przewidywałem. Nie ukazały się Gadające głowy, ale mam nadzieję, że po sesji znajdę więcej czasu na dopracowanie tego projektu.
- Najlepiej siadło podsumowanie roku 2016 (klik). Z postanowień, jak pisałem, nie wjechała tylko jedna rzecz, za to wrzuciłem wspomniane podsumowanie roku, jedną recenzję książkową, jeden post, którego odgórnie nie planowałem i jedna zaplanowana niespodzianka, czyli wszystko spoko.
SUMA SUMY
Jestem z siebie strasznie zadowolony, bo mimo że w międzyczasie ogarniałem kilka rzeczy na studia to byłem w stanie przeczytać prawie siedem książek, obejrzeć te trzy filmy i wrzucić kilka postów. Wierzę, że taki stan rzeczy utrzyma się w kolejnych miesiącach tego roku.
PLANY NA LUTY
1. Powtórka - minimum pięć książek (nie licząc tej, którą dziś skończę).
2. Spróbuję naskrobać jakąś recenzję.
3. Bardzo możliwe, że wjedzie kolejna recenzja Mroza z Kają.
4. Bardzo możliwe, że wjedzie ta druga niespodzianka, o której wspominałem miesiąc temu.
5. Powtórka - minimum trzy filmy.
Naaaaaaraaaaaaa.
Wincy Kacówy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz