Piękne
rzeczy się dzieją. Odświeżam sobie nową płytę Włodiego (tu se kliknij po sałndtrak), bo ten klimat i
kop jakiego ma m.in. bit z numeru, w który przeniesiesz się po
kliknięciu w powyższy link, mógłby teraz wylądować na mojej
dupie. Nie pogniewałbym się.
Jednak
ambitny ze mnie skurwiel. Odmówiłem wczoraj 3,5 z egzaminu, bo typ
mi wjechał na ambicje i stwierdziłem, że tak być nie będzie, o
nie, kurwa. No i tera muszę ogarnąć temat na poniedziałek, może
cosik z tego bedzie. Miejmy, kurwa, nadzieję.
Mimo
tych moich ambicji muszę stwierdzić, że moje naturalne lenistwo
przezwycięża wszystko. Chociażby to, że zamiast czytać
streszczenie "Nad Niemnem" na jutrzejsze poranne zdawanie
wolę sobie coś napisać. Nawet jeśli miałoby to być mało
konstruktywne, konkretne, ciekawe i poczytne. Ot, taki kurwa sposób
na zabicie czasu. Miałem niby dziś podchodzić do tego całego
zaliczania, ale jednak streszczenie tej książki od Miecia
"Masochisty" Mietczyńskiego (pozdro mordo, wychylimy coś,
wierzę [tu se kliknij żeby sprawdzić O CE BE]) nie daje mi podstaw do tego
żeby zaliczyć znajomość lektury. Jednak jeśli jesteś
tegorocznym (lub każdokolejnorocznym) maturzystą to powiem Ci jedno
mordo/buźko - to, co przekazuje Mietek zdecydowanie wystarczy Ci do
zdania matury z polskiego, SERIO. Moje doświadczenia z lekturami w
liceum ograniczały się do krótkich streszczeń (zawartych głównie w książkach z tego wydawnictwa), które czytałem na
bieżąco kiedy to moja polonistka pytała wszystkie kolejne osoby
fragment po fragmencie. Ja zaczynałem czytać to streszczenie w tym
momencie, kiedy ona zaczynała pytać pierwszą osobę. Kiedy
dochodziło do mnie, trzymałem książkę na kolanach i zerkając
pod ławkę czytałem sobie co mam powiedzieć. Znajomość każdej
lektury na 5. A ostatnią lekturę w całości przeczytałem jakoś w
gimnazjum i nawet nie pamiętam co to było. Te gregowe wydania mają
jeszcze ten plus, że ważniejsze omawiane tematy są pooznaczane -
łatwy sposób na zdobycie kilku dodatkowych punktów. Reasumując -
marna znajomość lektur, matura zdana bez większych problemów. A
jak jesteś bardziej ambitnym skurwielem niż ja to czytaj od dechy
do dechy, powodzenia.
No
i ten. Idę chyba poczytać to streszczenie, bo marnie widzę moje
jutrzejsze zaliczenie... Lufa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz