Skończył się listopad, to trzeba go podsumować. A jak suma, to muzyka najsampierw (klik).
Jak zawsze przechodzę do sumowania bez większych wstępów, tak dziś wiele się nie zmieni, bo wstęp będzie krótki, taki informacyjny. Wyjątkowo pojawi się nowa kategoria, której utrzymać nie obiecuję, ale od czasu do czasu pewnie coś tu w tej kwestii napiszę. Informacja druga - listopad był chujowy. Koniec informacji wstępnych. To sumujmy
KSIĄŻKI
- W październiku narzekałem, że przeczytałem tylko trzy książki i muszę to zmienić w listopadzie. No i tak liczę, liczę, liczę, no nichuja, nic nie zmieniłem. Kolejny miesiąc z trzema skończonymi książkami:
Ziarno prawdy Miłoszewskiego, które zacząłem czytać końcem października, to pierwsza z książek ukończonych w listopadzie. Na LC oceniłem ją na 7/10 i napisałem tam to: Mniej więcej (choć raczej więcej) do połowy strasznie mi się dłużyła, odczuwałem jakieś takie znużenie, a tu nagle liść w twarz na odmułkę i zaczęło się coś wyjaśniać. Niby fajne to dłużenie, bo się budowała dzięki temu cała opowieść, ale trochę jednak męczyło. Ogólnie na plus, zakończenie mocno zaskakujące.
Harry Potter i Kamień Filozoficzny J. K. Rowling, czyli realizacja moich wakacyjnych postanowień. Przyznam, że dużych oczekiwań wobec tej książki nie miałem, zasłużone 6/10, będę kontynuował czytanie serii.
Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną Doroty Masłowskiej, czyli książka, po którą sięgnąłem, by przeczytać ją w jeden wieczór. Skończyło się na tym, że niecałe STO SZEŚĆDZIESIĄT stron męczyłem przez osiem dni... Kompletnie nie rozumiem czemu ta pozycja jest uznawana za jedno z ważniejszych polskich dzieł literatury najnowszej. Naprawdę. Jedyne co pozostawił po sobie ten bełkot, to jakiś taki uraz do czytania i niesmak. 3/10, co w moim subiektywnym rankingu plasuje ją na równi z Dwunastoma słowami Kolskiego i Tematem na pierwszą stronę Eco, pod (w pewnym stopniu na moim blogu już kultowym) Chomikiem na widelcu, a nad Teraz ją widzisz i Pięcdziesięcioma twarzami Grey'a. Masłosko, jest się z czego cieszyć.
No i zacząłem czytać Króla Szczepana Twardocha, ale jestem w takiej czytelniczej dupie/zapaści/stagnacji/czyjaktotamktotonazywa, że od dwudziestego listopada dobrnąłem do sto dwudziestej czwartej strony (czyli przeczytałem raptem dwa pełne rozdziały).
- Listopadowe zakupy to poniekąd sukces, bo kupiłem tylko pięć, a właściwie tylko cztery książki. Cała czwórka to pozycje wydane przez Książkowe Klimaty, a w moim blekfrajdejowym zamówieniu znalazły się pozycje takie jak: Rybia krew, której autorem jest Jiří Hájíček (jak dobrze, że umiem sformułować zdanie tak, by nie trzeba było odmieniać nazwiska), Opowieść o rzeczywistym człowieku Pavla Vilikovský'ego, Nietoperze. Aqua Velva (której świetną recenzję napisała Hania - klik) Leny Kitsopoulou i Wilimowskiego Milijenko Jergovicia. Z piątą książkową zdobyczą mam problem, bo po pierwsze - opłaciłem ją jeszcze w październiku, ale premiera była dopiero w listopadzie, więc no, fifti:fifti. A po drugie - to nie do końca jest książka, a zbiór felietonów Tego Typa Mesa, który znalazł się w limitowanym wydaniu jego najnowszej płyty - AŁA. Ale na LC poprzednie takie wydanie widnieje jako książka, więc i to tam dodałem. Poza tym ma numer ISBN, więc musi być książką. To jednak pięć.
MUZYKA
- Jak ktoś czytuje mnie w miarę regularnie, albo jest domyślnym człowiekiem i przeczytał wcześniej to, co napisałem wyżej, ten wie, że praktycznie cały listopad słuchałem jednego. Nowej płyty Mesa - AŁA., którą nawet zrecenzowałem, więc odsyłam (klik) jak ktoś jeszcze nie czytał.
- Poza Mesem słuchałem Marmuru Taco, ale to głównie w autobusie, numerów Sariusa, które publikował przed premierą nowej płyty (której w całości jeszcze nie sprawdziłem), jakieś single Sitka i duetu Solar/Białas też się przewinęły. Końcówka listopada to Starboy od króla Abla, czyli nowy album The Weeknda.
- Kupiłem tylko nowego Mesa.
FILMY (czyli ta nowość zapowiadana)
- Po przeczytaniu Ziarna prawdy usłyszałem: obejrzyj film, jest spoko. No to stwierdziłem, że jak spoko, to obejrzę. W sumie to chciałem się zabrać wreszcie za oglądanie ekranizacji książek. Mimo że filmów nie lubię, to czasem ekranizacja rzuca zupełnie inne światło na daną pozycję, więc no. Czemu by nie. Przy okazji - założyłem sobie konto na filmwebie (klik), by sobie oceniać te ekranizacje i inne rzeczy, które będę oglądał. To w listopadzie oglądałem:
Ziarno prawdy Lankosza. Jak dla mnie poprawnie, Więckiewicz jako Szacki to jest petarda, reszta również bardzo spoko, choć ta Magdalena Walach jakoś średnio mi pasowała do roli Barbary Sobieraj. Zupełnie inne wyobrażenie tej postaci miałem podczas czytania. Średnio mi pasuje to, że niektóre rzeczy zostały pozmieniane, a niektórych w filmie zabrakło. Wiem jednak, że film niesie ze sobą pewne ograniczenia i za długi być nie może. Chętnie bym obejrzał ekranizację pierwszej części trylogii z Szackim (i trzeciej pewnie też, choć jeszcze jej nie czytałem) w reżyserii Lankosza i Więckiewiczem w roli głównej. 6/10.
Harry Potter i Kamień Filozoficzny Columbusa. Film, który zna każdy, więc nie ma o czym pisać, sam oglądałem go chyba piąty raz. Obejrzałem ze względu na świeżo przeczytaną książkę, co by sobie porównać. Książka jednak lepsza od filmu, mimo że ocena równa. 6/10.
Wojna polsko-ruska Żuławskiego. Japierdole. Jak książka była słaba, tak ten film jest zły. Pamiętam, że jak byłem jeszcze w gimbazie, to kilku moich kolegów oglądało ten film i wszyscy twierdzili, że to pierdolone arcydzieło polskiej kinematografii. Dla mnie to arcygówno światowej kinematografii. Niby są momenty ciekawe, przedstawione lepiej niż w książce, ale w ogólnym rozrachunku jest tragicznie. 2/10.
INTERNETY
- Moja stagnacja życiowa objawiła się również w publikacji postów na blogu. Znów pięć. Przypadek? A chuj by to wyczuł.
- Największą liczbą wyświetleń w listopadzie cieszył się post - któż by się tego spodziewał - z odpowiedzią na Libster ełord (klik).
- Rzeczą, którą warto odnotować w listopadzie jest na pewno post od PaniUznam (klik) - pierwszy od maja. Brawo Klaudia, jestem dumny, czekam na więcej, daj mi trochę czytelników i lajków na fejsie.
- No i trochę się pochwalę - współpraca z Kają nam się rozwinęła, przez co kilka zdań ode mnie wylądowało u niej w poście Jak wygląda współczesny pisarz? Blogerów praca własna. (klik). Ponadto, sam nie wiem czemu, wrzuciłem na jednym z blogów (klik) linka do siebie w zgłoszeniach do posta promocyjnego i zostałem wybrany jako jeden z kilku wyróżnionych z ponad stu pięćdziesięciu blogów.
SUMA SUMY
Nie podobał mi się ten listopad. Tak, to wszystko w tej części.
PLANY NA GRUDZIEŃ
Plany są takie, że pewnie ich się znów nie będę trzymał.
1. Więcej książek przeczytać.
2. Więcej postów napisać.
3. Skończyć Króla.
4. Przeczytać Immunitet Mroza.
5. Przeczytać Kaznodzieję Läckberg.
6. Przeczytać coś z Książkowych Klimatów.
7. Przeczytać coś z nazwiskiem Bukowskiego na okładce.
Weryfikujemy się za miesiąc.
I przypomnę jeszcze - ankieto-sondę robię i uprzejmie NALEGAM by mi ją ładnie wypełniać tu (klik).
I przypomnę jeszcze - ankieto-sondę robię i uprzejmie NALEGAM by mi ją ładnie wypełniać tu (klik).
Nara.
Wpadnij jeszcze tam niżej:
Wpadnij jeszcze tam niżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz