Za
dwa miesiące stukną mi 22 lata, jest to 21. post na moim blogu a
kawałek,od którego zaczyna się dzisiejsza plejlista ma numer 9 na trakliście najnowszej płyty VNMa (klikaj, morduchnoooooooooo!).
(źródło zdjęcia oryginalnego: funnyordie.com)
Gdzieś
kiedyś stwierdziłem, że 2014 to był przełomowy rok w moim życiu.
Powodów masa, za dużo żeby je tu wypisywać. Teraz, po pięciu i
pół miesiąca 2015 stwierdzam, że każdy rok jest w jakimś sensie
przełomowy. Ten na przykład będzie taki chociażby przez to, że
osiągnę te 22 lata, które wspomniałem. Czemu tak? Bo liczba 22 mi
się zajebiście nie podoba... Mam takie swoje fanaberie (jak kilka
innych, o których można było już tu przeczytać), no i jedną z
nich jest to, że nie podobają mi się niektóre liczby. 21 jest
spoko, 22 z kolei wydaje mi się mega nieciekawe. Jak pomyślisz, że
jestem pojebany to w sumie masz rację, bo też tak uważam. Uważam
też, że każdy jest pojebany na swój sposób. I nie mów mi, że
tak nie jest. Bo jest.
Co
jeszcze jest nie tak w 22? Kurwa, nie wiem. Tak podświadomie przed
chwilą pod prysznicem zacząłem się lekko rozliczać co osiągnąłem
przez te 22 lata. I co mi z tego wyszło? Dla Ciebie, czytelniku,
pewnie niewiele. Ja zapisałem w bani masę wspomnień. Miłych
bardziej, trochę mniej i tych w ogóle niezbyt miłych. Przewinęła
się przez moje życie dość spora grupa ludzi, która odcisnęła
na nim równie spore piętno. Każde jedno zdarzenie w jakimś tam
stopniu zbudowało mój charakter, zbudowało mój światopogląd i w
sumie mnie. Na tę chwilę nic bym raczej nie chciał zmienić w tym
co było, bo i tak nie mam na to wpływu przecież. A nawet jakbym
miał to niech wszystko zostanie takie jakim było.
Pamiętam,
że jak byłem młodszy to nie chciałem mieć przykładowo 11 lat.
Bo ta liczba też mi się nie podobała. Z kolei, patrząc w
przyszłość, 33 wydaje mi się całkiem spoko, ale jakoś
nieśpieszno mi do tego żeby mieć te 33 lata. Co do jedenastki to
czasem chętnie bym się wrócił do tamtych czasów. Bodajże
czwarta klasa podstawówki, z której jedyne co pamiętam to pierwsze
świadectwo bez wyróżnienia (bo w 1-3 miałem ZAWSZE, kurwa, a
kolejne dopiero w szóstej i to by było na tyle) i chyba nic więcej
szczególnego. Może to przez to, że byłem wtedy jeszcze
dzieciakiem (którym czasem ponoć jestem do dziś), który nie czuł,
że to co robi może mieć jakiś wpływ na jego późniejsze
postrzeganie świata czy życia. Teraz, od niektórych rówieśników
(no dobra, rówieśniczek) zdarza mi się słyszeć, że jestem zbyt
dojrzały jak na swój wiek. Paradoksalnie rodzice uważają mnie za
strasznie infantylnego, przerośniętego dzieciaka. I to kolejny
powód, przez który chciałbym się cofnąć o te 11 lat i przeżywać
wszystko tak jak wtedy. Nikt by mnie nie rozliczał za to, że jestem
dziecinny. Bo mi kurwa wolno, bo kurwa jestem dzieckiem, kurwa, nie?
No.
Chciałbym
powiedzieć za 11 lat, że nie uważam, że cokolwiek w mojej
przyszłości chciałbym zmienić. Niech życie toczy się tak jak
sobie zaplanowałem, a raczej jak sobie go nie planuję. Niech będzie
dobrze. Mi i Wam wszystkim. Pięć.