http://kackiller.blogspot.com/p/kac-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/trzezwi-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/chcesz-cos.htmlhttps://facebook.com/kackillerhttps://twitter.com/kackiller0

piątek, 18 września 2015

Fanpejcz i jabłko.

  Podjąłem ważną decyzję o założeniu fanpejdża na fejsie. W sumie to nie wiem po co. Muzyczka na dziś, patrząc na to czego słucham ostatnio (a raczej katuję) jest tylko jedna (klikaj!). 
(źródło zdjęcia oryginalnego: cultjer.com)
  Serio nie wiem po co mi ten fanpejdż. Tak sobie siedzę, myślę, siedzę, jem jabłko, nadal siedzę, myślę, teraz chwilę leżę, potem wstaję i stwierdzam, że czas coś zmienić w tym blogu. Chociażby liczbę wyświetleń. Nigdy nie miałem parcia na to żeby czytały mnie miliony, ani nawet tysiące. W sumie nawet setki. Nigdy nie miałem parcia na to żeby ktokolwiek czytał to, co będę pisał. Ale z drugiej strony po co miałbym cokolwiek pisać skoro nie chcę tego pokazywać ludziom? Błędny krąg się zamyka. A ja, jako człowiek pełen sprzeczności i pojebaństw przeróżnych jestem szczęśliwy. W chuj.

  Czas ruszyć z miejsca, czas zbierać fanbejs, czas się promować, czas zostać sprzedajną kurwą, czas na kolejne jabłko. Sekunda...

  Dobra, mam jabłko (pozdrawiam wszystkich producentów dobrych, twardych jabłek, tym od miękkich i chujowych wszystkie miękkie i chujowe jabłka w dupę, dobrych i twardych byłoby mi żal, bardzo żal). Wracając do meritum. Jest fanpejdż, jest decyzja (jabłko też jest), zaczynam działania. 
  Link do fp macie po prawej i tu (klik). Odwdzięczam się - dyszka za dyszkę, lajk za lajk, follow za follow, oko za oko, rym za rym, a nerka za 100 tysięcy do lekkiej negocjacji, wysyłka gratis.

  A zwierzakiem jestem, bo blogerem, pisarzem ani tym bardziej artystą się nie czuję.