http://kackiller.blogspot.com/p/kac-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/trzezwi-o-kacu.htmlhttp://kackiller.blogspot.com/p/chcesz-cos.htmlhttps://facebook.com/kackillerhttps://twitter.com/kackiller0

czwartek, 7 kwietnia 2016

Sława w półświatku.

  Dobre. Odebrałem dziś kompilację Wasabi z paczkomatu, wrzucam na głośniki pierwszy raz i siadam do pisania. Dla Was niestety tyle co na jutubie (klik).
(źródło zdjęcia oryginalnego: thewrap.com)
 Polecimy dziś z drugim postem z rzeczy, które wkurwiają mnie w blogach. Jak ktoś ogarnął po samym tytule o co będzie chodziło to niech wie, że ma u mnie plusa do bycia Kaconatorsem. 
 
  Sprawa jest prosta jak lustro, przed którym młode adeptki sztuki blogerstwa modowego wyciskają godzinami pryszcze. Chodzi o tytuły. Ha! Nie spodziewaliście się tego! Chuj, a nie Kaconators żeście są! 
 
  Strasznie mnie wkurwia używanie anglojęzycznych tytułów na polskich blogach. Serio. Rozumiem jak piszesz recenzję filmu czy książki, której tytuł nie został przetłumaczony (albo został przetłumaczony chujowo [albo recenzujesz oryginał]), ale kurwa. Jak piszesz o kosmetykach, ubraniach, swoim życiu czy chuj wie czym jeszcze to czemu dodajesz tytuł po angielsku? Zwłaszcza jak całe posty piszesz, powiedzmy, że po polsku - choć i to jest wątpliwe, bo natłok błędów semantycznych, stylistycznych, interpunkcyjnych (tu w sumie sam przechujem nie jestem, ale podstawy ogarniam), czy ortograficznych stawia pod znakiem zapytania poprawność językową Twoich sklejek słownych. Za każdym razem jak piszesz post, którego tytuł nie jest po polsku a treść jest po polsku wątpliwej jakości to wyobraź sobie swoją polonistkę, która z histerycznym płaczem, na kolanach wręcz, drapie paznokciami w tablicę w sali, w której masz polski i krzyczy: "nie o taką poprawność językową młodych blogerek/blogerów walczyłam!". I Ty, małolaciku/małolatko, z któregoś z przyszłych pokoleń, który/która trafisz tu za kilka(naście/dziesiąt) lat (o ile jeszcze będzie gdzie trafiać) zastosuj się i oszczędź sobie imaginacji moich znajomych z roku drapiących w tablicę...

  Wiesz, ja jestem w stanie zrozumieć, że chcesz być sławnym, rozpoznawalnym i poczytnym blogjerem, najlepiej takim, którego czyta cały świat. Tylko wyobraź sobie takiego Boba, Ahmeda, Helgę, czy Vanessę, którzy trafią na Twojego bloga po anglojęzycznym tytule i wejdą. Wejdą a tam polski. Trochę lipa, nie? Z racji, że przeglądarki mają opcję tłumaczenia tekstu taki Bob, Ahmed, Helga, czy Vanessa przetłumaczy sobie Twojego posta i przeczyta. A jak jesteś taki jak każdy i choć raz w życiu tłumaczyłeś coś na jakimkolwiek translatorze, to wiesz dobrze jak wygląda taki przetłumaczony tekst. Jak nie wiesz to Ci powiem. Jak gówno. Tylko takie bez ładu, składu i połysku. Ale jebiące przeokrutnie. 

  Chcesz być znany(a) na cały świat? NAPIERDALAJ CAŁE POSTY PO ANGIELSKU. Chyba, że go kurwa nie umiesz. To się naucz, a później zacznij się bawić w zagramanicznie-brzmiące tytuły.
 
  Buzia.

11 komentarzy:

  1. Czyli coś o mnie, hehe prawda jest taka, że tytuły mam angielskie- z Harrego Pottera w większości ostatnio. Pewnie masz rację, ale na szczęście można jakie blogi nie wchodzić, więc - serdecznie nie zapraszam. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ostrzeżenie, choć jeśli anglojęzyczny tytuł ma jakiś ukryty sens, jest wymyślony na jakimś ciekawym patencie to nie potępiam ;)

      Usuń
  2. Na jakie ty blogi wchodzisz? Hahahahha do pewnego momenty myślałam, że znalazłam blogera, którego dusza cierpi jak moja, ale, proszę pana, ja panu jednak bardzo współczuję. Szczerze mówiąc, to zjawisko chyba jakoś mignęło mi przed oczami niezauważone, myślę, że mam jednak w sobie jakąś glupooporną osłonę przed blogerami-idiotami, na których trafiam stosunkowo rzadko, a jeśli już to przez przypadek i na krótko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gubię się w internetach czasem, nic na to nie poradzę :(

      Usuń
  3. Bi jorself, bi strong, dont giw ap itd. Wiesz już, że się z Tobą zgadzam, nie będę jeszcze tutaj przytakiwać, bo będzie Ci za miło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! Mega post, świetnie piszesz, z dużą dozą dystansu. Dzisiejsza blogosfera jest zaśmiecona...ale nie pozwólmy, aby tak nadal było. Jeżeli to jest w ogóle możliwe.

    High Five? :)
    http://fridayp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że zmieniłam tytuł (choć mój był po francusku... kapsko życia) i choć chciałam pisać po polsku i angielsku to długość moich notek do przetłumaczenia mnie przerażała. Odnosząc się do twojego postu to podobnie jak Jason Hunt (tylko wiadomo to już inny format więc o czym my tu mówimy, HELOŁ!) zmienił nazwę z kominka, żeby była bardziej przejrzysta dla zagranicznych sponsorów. Czekam na twój post, który poruszy temat komentarzy typu "super notka" (już nie mówiąc obs/obs) lub o zdjęciach lasek, które pozując zakrywają w dziwny sposób twarz... :/ za moich czasów to był dzióbek i mina na emo, ale ja już z innej epoki jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, tyle nowych pomysłów a zamierzone tylko trzy posty związane z wytykaniem błędów blogerom... Ale to się w sumie tyczy w pewien sposób tego ostatniego posta zaplanowanego, więc będzie zawarte :>

      Usuń
  6. Lel, nigdy nie wpadłam na to, że te blogerki chcą dzięki temu zyskać zagramanicznych fanów XD Wydawało mi się po prostu, że taka jest teraz moda i one chyba same nie wiedzą, czemu tak piszą XD
    Ja to jeszcze lubię takie małolaty, które piszą "blog to moja pasja, uwielbiam do was pisać... tylko książek to już za bardzo nie lubię czytać, no i piszę tak wiecie, krótko i zwięźle, bo w sumie wiecie - liczy się ilość a nie jakość ;) ;) :* " a potem milion zdjęć laski, która wygląda dokładnie tak samo jak 99% pozostałej części gimbazy. KISNĘ ZNÓW XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyście się uwzięły z tym zdradzaniem moich zajaw do kolejnego posta?! :D Dobre jest też to, że wszystkie te wrzucone zdjęcia są praktycznie identyczne :D

      Usuń