(Photo credit: Foter.com)
Maj to jest taki miesiąc, w którym uświadamiam sobie, że niedługo skończy się semestr i odpalam nową karierę w Football Managerze. Tak było i w tym roku. No i spóźniam się z sumą jak nigdy, bo jestem leniem i w sumie to z czasem też nie jest najlepiej.
KSIĄŻKI
W maju głównie odświeżałem książki, które kiedyś już czytałem, co ma jakiś tam związek z tym, że wypadało mi to zrobić ze względu na studia, choć też nie do końca... Comiesięczne postanowienie spełnione w stopniu minimalnym, więc bez szału:
Jeśli zimową nocą podróżny Italo Calvino chyba był pierwszy w maju i stwierdzam, że to przepiękna rzecz jest. Na chwilę obecną mój numer jeden z przeczytanych w 2017, 9/10.
Pod Mocnym Aniołem Jerzego Pilcha - powtórka, 7/10.
Dygot Jakuba Małeckiego - kolejna powtórka, 9/10.
Ślady Jakuba Małeckiego - i znów powtórka, znów 9/10 (tu przypominam recenzję - klik).
Walc pożegnalny Milana Kundery - kolejna powtórka, choć ta to taka bardziej sama z siebie, w 100% dla przyjemności i to chyba nadal mój numer jeden ever, 9/10.
Na półkę wjechało pięć nowych pozycji, pierwsza czwórka po 4,99 z Biedry, ostatnią wygrzebałem za dwa zeta w Kerfurze: Milion małych kawałków Freya, Honor i zbrodnia Podlewskiego, Kacastrofa, czyli cośtamcośtam (nie chce mi się sprawdzać całego tytułu) Crawforda, Biegnij chłopcze, biegnij Orleva i Iwo w krainie gandzi Banasia.
MUZYKA
Jestem, byłem, będę Smolastego to jest absolutny top maja, zdecydowane najwięcej odtworzeń, przesłuchałem całą EP'kę ponad 100 razy. Z albumów ponadto często latały Vafle ryżowe Adiego Nowaka, Myślisz jeszcze? Kubana, nowa EP'ka Nicka Murphy'ego (wcześniej znanego jako Chet Faker). Odświeżyłem Amebę Gedza, Fantasmagorię duetu PlanBe & Lanek, nadal katowałem Dandys flow Dwóch Sławów i miałem chwilową fazę na Nevermind Nirvany.
Singlowo, tak jak na samym początku napomknąłem, miesiąc zdecydowanie rozjebał Spinache. Czekam na Egzotykę od Que, a właściwie na to co do niej doda, bo przecież praktycznie wszystkie kawałki z właściwej płyty już wyszły w formie klipów i jaram się w opór. Nic więcej mnie chyba nie rozjebało muzycznie.
FILMY/SERIALE
Założenie serialowe nie zostało spełnione - jestem w połowie czwartego sezonu Breaking Bad, aleeeeeeeeee filmowo-ilościowo jest rozpierdol jak na mnie.
Strażnicy Galaktyki vol. 2, na którym byłem w kinie. Spotkałem się z masą komentarzy, że dwójka nieco gorsza od jedynki albo na równi. Dla mnie Dwójka > jedynka. Drax jakiś taki bardziej znośny mi się wydawał, historia mi się podobała, humor przepiękny. Ogólnie spoko, polecam, 8/10.
Powidoki - dupa nie została urwana, choć po ocenach wcale wielkich oczekiwań nie miałem. Podobał mi się sam klimat filmu, reszta poprawna, 6/10.
W maju wpadłem na genialny pomysł - postanowiłem obejrzeć wszystkie trzy części Pitbulla - w sumie nie wiem po co tak naprawdę to zrobiłem, ale zrobiłem.
Pitbull - najgorszy z całej trójki, może przez to, że najstarszy. Gniot straszny. Plus za czerwoną katanę Dorocińskiego (XD), 3/10.
Pitbull. Nowe porządki - jakoś tak lepiej, przyjemniej, ciekawiej, choć momentami ciarki żenady czułem na plecach, 4/10.
Pitbull. Niebezpieczne kobiety - jak wyżej, choć pod względem samej historii to chyba najlepsza część, 4/10.
INTERNETY
Nic nie napisałem, nic nie przeczytałem. Krzyż na barki i spierdalam.
SUMA SUMY
No maj nie rozjebał raczej, ale to taki miesiąc, co nie rozpierdala. Wierzę, że w czerwcu będzie lepiej, choć z czasem będzie gorzej - jakikolwiek sens ma to zdanie.
PLANY NA CZERWIEC
1. Klasycznie minimum 5 książek (pierwszą już kończę).
2. Klasycznie minimum 3 filmy (w miarę możliwości coś w kinie zobaczyć).
3. Dojść do piątego sezonu BB (bo mi się nie śpieszy z oglądaniem).
4. Napisać wreszcie coś więcej niż podsumowanie miesiąca.
NARA.
Wincy mnie jest tam niżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz