Myślałem
nad specjalną playlistą pod ten wpis. Miały na niej być numery,
które najdłużej katowałem/katuję w autobusie, ale stwierdziłem,
że jest tego tak dużo, że i tak większości nie pamiętam a sporą
ich część katuję także w innych okolicznościach. Mimo wszystko, niech Mes wprowadzi nas w autobusowy klimat... (kliknij se)
(źródło zdjęcia oryginalnego: entertainment.ie)
Mam
furę. Fajna jest, czarna, mała, wystarcza mi. No i ogólnie to
sobie nią jeżdżę. Niestety nie jestem w stanie jeździć wszędzie
samochodem, bo jednak nie zawsze mi się to opłaca, dlatego też
częściej niż moją Czarną Szczałą aka Eryką Badu jeżdżę
autobusem - Jelczem, Otokarem, chuj wie co to tam jeszcze jeździ po
Tarnowie. Nie ważne. Ważne jest to, że autobus to miejsce dla mnie
szczególne (jak właśnie dla Mesa w tym numerze tam wyżej). W
Jelczu, którym podróżuję praktycznie dzień w dzień od jakichś
6 lat sporo myślę, sporo obserwuję, czasem czytam. Ogólnie
spędzam w nim dość dużo czasu. To nie tylko tripy po Tarnowie,
dalsze wyjazdy też się zdarzają i w zasadzie wszędzie zauważam
jedną zależność...
Zauważyliście,
że ludzie mają jakąś taką dziwną tendencję do siadania na
oddzielnych, w 100% wolnych siedzeniach? Rzadko spotykam się z tym
żeby ktoś dosiadł się do kogoś jeśli wolna jest jakaś
"dwójka". No wiadomo, nie liczę tutaj ludzi starszych,
którzy zazwyczaj dosiadają się do innych starszych ludzi i
prowadzą zażyłe dyskusje. Podziwiam i żałuję. Podziwiam za to,
że są w stanie bez problemu dosiąść się do bardzo często
całkiem obcej im osoby i zacząć rozmowę, jakby to znali się od
kilkudziesięciu lat, magia. Żałuję, że ludzie w moim wieku, w
tym też ja, nie posiadają takiej supermocy, na pewno dużo spraw w
życiu by nam to ułatwiło. Na przykład - strony typu "Spotted:
Chujwiegdzie" miałyby mniej wpisów. Typ, któremu podoba się
jakaś typiara, po prostu by do niej podbił i zagadał w autobusie,
a nie wypisywał bzdety w internetach, że oszołomiła go jak
pierdolnięcie bejsbolem w ryj, że miała na sobie sukienkę w
kolorze kupy młodej kaczki, włosy o wyglądzie (kolor, kruchość
itp.) słomy oraz pryszcza na czole wielkości pięciogroszówki. Bo
jak bardzo poetyckie by te wpisy nie były, to i tak
najprawdopodobniej nie odpisze, albo dowiesz się, że już kogoś
ma, życie.
Chodzi
mi głównie o to, że ludzie stali się zamknięci na świat, bardzo
aspołeczni. Klepanie w klawisze, czy tam szuranie palcem po ekranie
stało się jakimś marnym substytutem rozmów i kontaktu twarzą w
twarz z innym człowiekiem. Ludzie boją się, że jak przysiądą
się do kogoś to ta osoba jeszcze się do nich odezwie - tragedia.
Ktoś zapyta nas o godzinę - o nie! Jeszcze ktoś się do nas
dosiądzie i będziemy go przepraszać, bo chcemy wyjść - kurwa,
najgorzy. Jakby siedzenia nie mogły być pojedyncze... Ja osobiście
mam za bardzo wyjebane na to wszystko, praktycznie zawsze mam na
uszach słuchawki, zdarza mi się zignorować nawet swoich znajomych.
Po prostu w autobusie mam swój świat i nie zawsze mam ochotę na
rozmowy. Czasem potrzebuję się po prostu wyciszyć, odpocząć
(rano obudzić) i obserwować.
Jakby
jednak ktoś zobaczył typa w nie do końca naciągniętej na uszy
czapce, trochę wyglądającego jak menel, chociaż trochę bardziej
zadbanego, to można się śmiało dosiadać. Nie gryzę. Znaczy
czasem, jeśli już to staram się gryźć tak żeby było
przyjemnie, więc też nie warto się bać. Bądźcie bardziej
otwarci, po prostu. Do następnego razu (temat autobusów został
dopiero lekko nadgryziony, spodziewajcie się kontynuacji)!
Gdy jest wolna dwójka sama właśnie takie miejsce wybieram i nie widzę w tym nic dziwnego. Siadam tam gdzie mi wygodniej czyli pod oknem. Pewnie ktoś może siedzieć na wylocie, ale po co mam mu przeszkadzać, przepraszam, przeciskać się, jak inne miejsca są wolne? Raczej wyboru miejsca nie łączyłabym z aspołecznością.
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenie, jednakże wydaje mi się, że często, nawet przy masie wolnych miejsc pojedynczych, gdy nie ma już żadnej wolnej dwójki a w autobusie jest lekki tłok to i tak spora część ludzi w wieku młodszym, mniej lub bardziej, będzie stała gdzieś w przejściu. Chyba lepiej ustąpić komuś miejsca na przystanku wstając z siedzenia niż czuć czyjś łokieć na swoich żebrach, albo przez większość drogi stać komuś na stopie :) Aspołeczność to tylko teoria, luźne spostrzeżenie, może być błędne, ale momentami tak to odbieram ;)
Usuń